Przyjemnie jest móc skonfrontować swoje wrażenia z obejrzenia serialu z wersją książkową. Dziś nadszedł czas na ,,Szkołę dla elity".
Skupmy się najpierw na wersji książkowej. Do skrzynki pocztowej na komisariacie został podrzucony pamiętnik w różowej okładce. Pani inspektor miała nie lada zadanie. Musiała odnaleźć zabójcę Mariny, podrzucony przedmiot mógł w tej sprawie coś ujawnić. Śledcza doskonale zdawała sobie sprawę z tego, kto go podrzucił, gdyż działał monitoring. Z jakiego powodu zginęła Marina? Czy miało to związek z jej chorobą? Kto aż tak jej nienawidził?
Jeśli chodzi o wydanie publikacji jest ono bardzo ładne, książka jest wydana na lepszym białym papierze. Narracja prowadzona jest w formie relacji, dowiadujemy się, jak wyglądały poszczególne stosunki między uczniami i także między członkami rodziny. Takie przedstawienie sprawy powoduje, że patrzymy na wszystko z boku, dowiadujemy się, jak to wyglądało.
Uczucia i myśli bohaterów pojawiają się co jakiś czas i są napisane kursywą. dzięki takiemu zabiegowi i typowej relacji możemy lepiej wczuć się w ich położenie, psychikę, dowiedzieć się, co w danej chwili myśleli i czy było to zbieżne z ich zachowaniami. Co któryś rozdział są także przesłuchania świadków.
Jak to wygląda z perspektywy serialu? Poznajemy grupę uczniów, która skrywa pewien sekret. Ich rzeczywistość przeplata się z urywkami z policyjnego przesłuchania. Na platformie Netflix ukazały się już trzy sezony, jednak pierwszy z nich dotyczy tej publikacji.
Wpis powstał w ramach współpracy z PASCAL.