środa, 13 kwietnia 2016

,,Tam, gdzie rodzi się zazdrość" Edyta Świętek

Wydawca: Replika
Data wydania: 2015
Format : Książka
Liczba stron: 320
Półka: z biblioteki
Do kupienia: Gandalf

Edyta Świętek ma na swoim koncie kilka powieści obyczajowych, kilka z wątkiem sensacyjnym. ,,Tam, gdzie rodzi się zazdrość" to kontynuacja ,,Tam, gdzie rodzi się miłość". Czy jestem usatysfakcjonowana jej lekturą?

Daria wyszła za mąż (celowo nie chcę zdradzać za kogo, by nie psuć niespodzianki tym, którzy nie skończyli jeszcze pierwszego tomu). Już w noc poślubną mąż nie zważał na jej chęci i odbył z nią stosunek (strasznie mnie to irytowało). Bohaterka niby chciała z nim o tym porozmawiać, ale tak naprawdę nie zrobiła nic. Życie nowożeńców trwało dalej, dopiero około połowy książki pojawiają się tajemnicze smsy, emaile. Czy życie Darii i jej bliskich ma się obrócić znów o 180 stopni?

Pierwszy tom całkiem mi się podobał, więc sięgnęłam po drugi. Niestety, bardzo przykro mi to pisać, ale ta cześć bardzo mnie zawiodła. Podobało mi się ostatnie z 30 stron, a to za mało, by uznać całą lekturę za udaną. Przede wszystkim denerwowało mnie to, że mąż Darii był o nią strasznie zazdrosny, wciąż robił jej awantury, ona niby się gniewała, ale tak naprawdę nic z tym nie robiła i za chwilę znów wszystko było tak samo. Irytowało mnie to, że kobieta nie miała prawa do swoich decyzji, bo jak nie chciała rozmawiać to mąż dwukrotnie ,,przygważdżał ją" na łóżku i prowadził rozmowę. Nieco zawiódł mnie też wątek prześladowcy, który tak naprawdę rozwinął się w końcowej fazie powieści i był bardzo zaskakujący.

,,Tam, gdzie rodzi się zazdrość" Edyty Świętek to książka, po której chyba oczekiwałam zbyt wiele i się zawiodłam. Niestety, ale nieco żałuję czasu spędzonego z tą lekturą. Dłużyła mi się, nieco nużyła. Jeśli nie znacie twórczości tej pisarki polecam Wam ,,Cienie przeszłości", które mi podobały się o wiele bardziej.

Moja ocena: 3,5/6

2 komentarze:

  1. Szkoda, że Cię zawiodła. Czasami tak niestety bywa...

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślałam, że będzie lepiej. Ciekawe, czy ja też tak bym odebrała tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń