Muszę się Wam do czegoś przyznać, popadłam w nałóg i wcale nie jest mi z tym źle:) Mowa oczywiście o książkach, od których uzależniłam się już bardzo. Wciąż wypatruję nowych pozycji, które mogłabym mieć w swojej bibliotece. Nie oznacza to jednak, że do wszystkich jestem bardzo przywiązana. Te, które już mam i wiem, ze do nich nie wrócę wydaję, wymieniam. Niepotrzebne są mi takie książki, które tylko mają ukazywać mój ich ogrom w biblioteczce i nic nie wnosić do mojego życia, gdyż wiem, że nigdy więcej już do nich nie wrócę.
Ledwo zdążę ,,pozbyć się" kilku pozycji z domu to już zamawiam kolejne lub też do mnie przychodzą. Bo to albo wydawnictwo mi wyśle do recenzji, albo wypatrzę jakąś fajną promocję i nie mogę się powstrzymać, albo wychodzi następna książka ulubionego pisarza. Tych powodów jest wiele. Staram się jednak zawsze kupować na księgarniach internetowych, zazwyczaj w Matrasie lub Znaku, gdyż wychodzi mi to wtedy zdecydowanie taniej. Uwielbiam ten dreszczyk ekscytacji w oczekiwaniu na kolejną przesyłkę:)
Na chwilę obecną mam w domu jakieś 500 książek, jednak sporo dziecięcych i lektur szkolnych przechowuję na strychu ( wiem, że to nie jest zbyt odpowiednie miejsce, ale nie mam innego) i nie wliczam ich w ten stan. Nie mam pojęcia, po co mi ich aż tyle. Z czasem gusta mi się zmieniają i te, które kupiłam kilka lat temu teraz już mi się nie podobają. Poza tym ostatnio polubiłam też bibliotekę, gdzie mogę nabyć trudno dostępne egzemplarze. Lubię takie nałóg, też go macie? :)
Książkoholizm podobno jest uleczalny, ale w moim przypadku na razie nadal trwa. Księgarnie, biblioteki, antykwariaty... zawsze trafię na lekturę, którą muszę mieć - choć w mieszkaniu nie mam zbyt wiele miejsca na nowe zdobycze ;)
OdpowiedzUsuńMi właśnie przez to wydawanie nowe miejsce się zrobiło, więc muszę uzupełnić braki:P
UsuńMam to samo :) Przeczytam jedną książkę, a już na jej miejsce kupię dwie. Ciągle mam jeszcze mnóstwo starszych pozycji, które czekają na przeczytanie, a nigdy nie mam na nie czasu, bo dochodzą nowe :))
OdpowiedzUsuńMam tak samo, choć te starsze z czasem przestają mnie już ciekawić, bo gust mi się zmienia.
UsuńAż będę musiała kiedyś policzyć, ile ja mam książek :D
OdpowiedzUsuńZ pewnością będzie to zdumiewająca liczba;)
UsuńJa popadam w tą manię od gimnajzum i moja mama powoli zaczyna się o mnie bać, na razie nie mogę pochwalić się tak liczną ilością pozycji, ale powoli nie stracza mi miejsca na półkach na cokolwiek innego. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja, jak jeszcze mieszkałam w domu rodzinnym i chodziłam do szkoły to większość regałów zajmowały mi się książki i zeszyty szkolne, a teraz na szczęście miejsce się zwolniło.
UsuńA według mnie, książkoholizm to najlepszy nałóg ze wszystkich nałogów na świecie. Warto go pielęgnować kolejnymi zakupami cudownych egzemplarzy. I wiesz co, chyba zaraz pooglądam sobie kolejne zapowiedzi na stronie Matrasa:)
OdpowiedzUsuńJa już oglądałam i widzę kilka interesujących mnie pozycji. Aż sama nie wiem, co najpierw robić - czytać te, co mam, czy kupować kolejne;)
UsuńNic mi nie mów, ja już jestem całkowicie uzależniona. Ale powiem Ci, że nie mam żadnych wyrzutów sumienia. Jakiś nałóg trzeba mieć, a to piękne uzależnienie.
OdpowiedzUsuńTak, piękne, najlepsze z możliwych:)
UsuńJa też tkwię w tym nałogu, więc witaj w klubie :)
OdpowiedzUsuńWitam:)
Usuńwiesz to książkoholizm poziom zaawansowany :P
OdpowiedzUsuńja swoim nałogiem zaraziłam moje córki :)
zapraszam do mnie na akcje Podaj dalej czyli książka w podróży
http://ksiazeczkinaszejtrojeczki.blogspot.com/2014/08/odblask-podaj-dalej-czyli-ksiazka-w.html
Zaraz spojrzę.
UsuńU nas nie ma chyba takiej półki z możliwością zabrania.
OdpowiedzUsuń"Niestety" ten nałóg dotyczy też mnie. Nie ma dnia żebym nie sprawdzała, księgarni internetowych, katalogów bibliotek, zapowiedzi wydawniczych i oczywiście codziennie czytam ;)
OdpowiedzUsuńJa aż tak nałogowo tego wszystkiego nie sprawdzam i czasem robię sobie parę dni przerwy w czytaniu:)
UsuńPamiętasz mój cytat na blogu:
OdpowiedzUsuńKsiążkoholizmu się nie leczy, książkoholizm się pielęgnuje! Jesteśmy po prostu pozytywnie zakręcone w tej kwestii.
Pamiętam :D
UsuńJa mam koło 300/400 książek, ale niestety nie mają swojego miejsca na półkach, w mieszkaniu w Krakowie mam do dyspozycji jeden pokój, a to bardzo mało :( Część też mam na strychu i marzę o tym, żeby mieć je wszystkie w jednym miejscu.
OdpowiedzUsuńTeż jestem uzależniona od książek, ale w tym roku mocno ograniczyłam ich kupno. Przybywa mi ich z wydawnictw, a jeśli już coś kupuję to dlatego, że jest okazja lub bardzo, bardzo, bardzo chcę tę książkę :)
Ja w Bydgoszczy też mam jeden pokój, nie za wiele szaf, więc tam nie trzymam książek.
Usuń500 książek? Imponująca kolekcja! Ja ostatnio rozdałam trochę egzemplarzy z mojej biblioteczki i nie żałuję, bo sprawiłam tym samym wielu osobom radość :)
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Wiadomo:)
Usuń