Data wydania: 2008
Format : Książka
Ilość stron: 123
Półka: posiadam
Do kupienia: Gandalf
Anna Gras to autorka powieści o Miśku, który za wszelką cenę
chciał udowodnić, że miał rację.
Michał już od najmłodszych lat uwielbiał gotowanie. Był dość
postawnym chłopcem, nie miał wielu przyjaciół. Nie był wybitny w szkole, bardzo
szybko męczył się na Wf-ie. Nauczycielka wraz z dyrektorem zaufali mu jednak na
tyle, aby wziął udział w konkursie na rozpoznawanie dań po ich smaku i zapachu.
W konkurencji wzięło udział 4 uczniów z różnych szkół. Miśkowi udało się
dotrzeć do finału, jednak przegrał. Uważał, że wygrana została odebrana mu niesprawiedliwie
i postanowił udowodnić swoje racje…
Na książkę trafiłam przez przypadek, gdy czytałam recenzję u
Melani. Pozycja zainteresowała mnie na tyle, że z przyjemnością chciałam się z
nią zapoznać. Wtedy naprzeciw wyszło mi wydawnictwo, które zaproponowało mi
książkę do recenzji. Bardzo się z tego faktu ucieszyłam.
Powieść jest stosunkowo krótka, ma raptem 120 stron.
Przeczytałam ją, jadąc pociągiem do domu. Przyjemnie umiliła mi podróż. Na
początku nie wydawała się dość ciekawa, jednak dość szybko wciągnęłam się w opisywane
wydarzenia i ochota na jej odłożenie i późniejsze doczytanie szybko mnie
opuściła.
Autorka pisała w sposób prosty, całość podzielona jest na krótkie
rozdziały. Całość przeczytałam dość szybko. Z każdą stroną moje zainteresowanie
tą pozycją wzrastało.
Żałuję jednak, że na okładce została streszczona cała
fabuła. Ja osobiście tego nie czytam, jednak jeśli ktoś to robi to nie ma
żadnej przyjemności z czytania książki. Dlatego lepiej nie czytać okładek przed
przeczytaniem całej powieści.
Debiutancka książka o Miśku spodobała mi się na tyle, że z przyjemnością
przeczytałabym także inne części o tym bohaterze, które ukazały się na naszym
rynku. Mam nadzieję, że szybko uda mi się to uczynić.
,,Misiek i fałszerze czekolady” to dość ciekawa i wciągająca
pozycja, której warto poświęcić swój wolny czas. Ja nie żałuję, że postanowiłam
się z nią zapoznać.
Moja ocena : 4,5/6
Za możliwość przeczytania książki dziękuję:
Bardzo ciekawa recenzja, może kiedyś uda mi się przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńMoże tak ;)
Usuńhehe Tytuł brzmi niesamowicie... durnowato :) Ale wierzę, że książki nie ocenia się po tytule :)
OdpowiedzUsuńTytuł brzmi jak najbardziej adekwatnie w kontekście przeczytanej opowieści ;)
UsuńMisiek powalił mnie na kolana, jest super - oby więcej takich książek dla dzieci :)
OdpowiedzUsuńMi się podobał, ale nie tak bardzo, jak Tobie ;)
UsuńLubię czasem takie lekkie książki poczytać, może i po Miśka kiedyś sięgnę :)
OdpowiedzUsuńMoże i tak, ciekawa pozycja:)
UsuńMisiek mi się bardzo podobał. Ja akurat nie czytałam opisu fabuły na tylnej okładce, dlatego perypetie Miśka były dla mnie niespodzianką.
OdpowiedzUsuńMi też się podobała, ale nie aż tak ;)
UsuńNasunęło mi się skojarzenie z zupełnie inną historią o Charlim i jego fabryce czekolady. Głodnemu chleb na myśli ;)
OdpowiedzUsuńI tak może być ;)
UsuńKsiążka raczej nie dla mnie, ale po spojrzeniu na okładkę mam ogromną chęć na czekoladę :P
OdpowiedzUsuń:)
Usuń