Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2016
Format : Książka
Liczba stron: 382
Do kupienia: Tania Książka
Szczerze wątpię, żeby w ostatnim czasie pojawiła się choć jedna nastolatka, której o uszy nie obiło się nazwisko Colleen Hoover, prawda? Książki dla kobiet są w ostatnim czasie niezwykle popularne. Ja sama zaczęłam zapoznawać się z jej twórczością stosunkowo niedawno, jednak dziś chciałabym opowiedzieć Wam o pełnym sprzeczności ,,Maybe Someday".
Książka dość długo musiała czekać na swoją kolej, ponieważ nie byłam przekonana, czy nadszedł odpowiedni czas, aby dać jej szansę. Jak może pamiętacie, ,,November 9" zaliczyłam do przeciętnych lektur, jednak w końcu postanowiłam dać szansę historii znajomości Sydney Blake i Ridge'a Lawsona.
Wierzycie w przypadkowe połączenie dusz? Można powiedzieć, że tak właśnie poznało się tych dwoje bohaterów. Chłopak, wychodzący na balkon, grający na gitarze i dziewczyna, która postanawia spisywać teksty do tych utworów. Z biegiem czasu okazuje się, że sytuacja nie jest tak przewidywalna i prosta, jak by się mogło wydawać. Skomplikowana przeszłość, niewyjaśnione sprawy, obecne znajomości. To wszystko sprawia, że tytułowe ,,Maybe Someday" nabiera drugiego znaczenia.
Korzystając z wyjazdowego weekendu postanowiłam zabrać ze sobą kolejną pozycję autorstwa pisarki, dotychczas mało mi znanej, ale uwielbianej przez czytelniczki na całym świecie. Można powiedzieć, że praktycznie przeczytałam ją w dwa dni. Na początku nie mogłam się przekonać do tej historii, jednak z biegiem stron dawałam coraz większy kredyt zaufania znajomości Sydney i Ridge'a. Każdy w swoim związku poprzez zawirowania życiowe musi zmienić swoje priorytety.
,,Maybe Someday" nie bez przyczyny zaliczana jest do nowości w dziedzinie bestsellerów. To ciepła historia znajomości dwojga poszukujących siebie ludzi, którzy mogą sobie nawzajem pomóc. Tylko czy zdołają przedłożyć dobro innych ludzi nad swoje? O tym musicie przekonać się sami.
Moja ocena: 5/6
Szczerze wątpię, żeby w ostatnim czasie pojawiła się choć jedna nastolatka, której o uszy nie obiło się nazwisko Colleen Hoover, prawda? Książki dla kobiet są w ostatnim czasie niezwykle popularne. Ja sama zaczęłam zapoznawać się z jej twórczością stosunkowo niedawno, jednak dziś chciałabym opowiedzieć Wam o pełnym sprzeczności ,,Maybe Someday".
Książka dość długo musiała czekać na swoją kolej, ponieważ nie byłam przekonana, czy nadszedł odpowiedni czas, aby dać jej szansę. Jak może pamiętacie, ,,November 9" zaliczyłam do przeciętnych lektur, jednak w końcu postanowiłam dać szansę historii znajomości Sydney Blake i Ridge'a Lawsona.
Wierzycie w przypadkowe połączenie dusz? Można powiedzieć, że tak właśnie poznało się tych dwoje bohaterów. Chłopak, wychodzący na balkon, grający na gitarze i dziewczyna, która postanawia spisywać teksty do tych utworów. Z biegiem czasu okazuje się, że sytuacja nie jest tak przewidywalna i prosta, jak by się mogło wydawać. Skomplikowana przeszłość, niewyjaśnione sprawy, obecne znajomości. To wszystko sprawia, że tytułowe ,,Maybe Someday" nabiera drugiego znaczenia.
Korzystając z wyjazdowego weekendu postanowiłam zabrać ze sobą kolejną pozycję autorstwa pisarki, dotychczas mało mi znanej, ale uwielbianej przez czytelniczki na całym świecie. Można powiedzieć, że praktycznie przeczytałam ją w dwa dni. Na początku nie mogłam się przekonać do tej historii, jednak z biegiem stron dawałam coraz większy kredyt zaufania znajomości Sydney i Ridge'a. Każdy w swoim związku poprzez zawirowania życiowe musi zmienić swoje priorytety.
,,Maybe Someday" nie bez przyczyny zaliczana jest do nowości w dziedzinie bestsellerów. To ciepła historia znajomości dwojga poszukujących siebie ludzi, którzy mogą sobie nawzajem pomóc. Tylko czy zdołają przedłożyć dobro innych ludzi nad swoje? O tym musicie przekonać się sami.
Moja ocena: 5/6
Myślę, że ta książka mogłaby mi się spodobać.
OdpowiedzUsuńNa pewno ten tytuł podobał mi się bardziej niż "Hopeless" czy "Losing hope".
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że dałaś kolejną szansę Colleen Hoover, bo "Maybe Someday" to naprawdę wciągająca powieść. Nam także trudno było się oderwać i faktycznie - jej tytuł nabiera znaczenia dopiero w trakcie czytania. Świetna recenzja! :) Co jeszcze mogłabyś polecić na taki wyjazdowy weekend? :)
OdpowiedzUsuń