Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 2016
Format : Książka
Liczba stron: 336
Półka: posiadam
Liczba stron: 336
Półka: posiadam
Do kupienia: Gandalf
Mase zawsze był bohaterem pomijanym w poprzednich tomach serii. Zawsze było go bardzo mało, prawie wcale. Nie ma więc się czemu dziwić, że Abbi Glines postanowiła oddać mu dwutomową narrację.
Reese nie miała łatwego dzieciństwa i młodości. W wieku nastoletnim musiała opuścić rodzinny dom, co w sumie było jej na rękę. Od tego czasu zajmowała się sprzątaniem domów, by w jakiś sposób zarobić na swoje utrzymanie. Jednym z miejsc, które sprzątała, był dom Nan. Na szczęście, bohaterki nie było w domu, jednak spał w nim Mase, który zakochał się w Reese niemalże od pierwszego wejrzenia. Był tylko pewien problem - dziewczyna nie chciała mieć z mężczyznami nic wspólnego.
Książkę czytało mi się bardzo przyjemnie i przede wszystkim szybko. Z książkami tej autorki mam tak, że zazwyczaj muszę przeczytać je na raz, gdyż jestem bardzo ciekawa zakończenia. Tak też było i tym razem. Wiedziałam, że nie będę mogła się od niej oderwać. Nieco zawiodło mnie zakończenie. Czułam się jak bym miała deja vu, bowiem bardzo podobny motyw pojawił się już w przypadku historii Delli. Niemniej, jestem bardzo ciekawa jak rozwinie się ta sytuacja.
Mase i Reese to taka para, która rzekomo nigdy nie powinna się spotkać, już o byciu razem nie byłoby pewnie w rzeczywistym świecie mowy. Nie ma tutaj za wiele scen seksu, nie ma też za dużo ckliwości. Historia została tak skonstruowana, że czyta się ją szybko i bez zbędnego rozrzewnienia.
,,Jeszcze się spotkamy" to pierwszy tom serii o Masie i Reese, który niesamowicie wciąga. Dobrze czytać go mając już na koncie przeczytane poprzednie tomy, gdyż wtedy więcej faktów będzie dla Was bardziej zrozumiała.
Mase zawsze był bohaterem pomijanym w poprzednich tomach serii. Zawsze było go bardzo mało, prawie wcale. Nie ma więc się czemu dziwić, że Abbi Glines postanowiła oddać mu dwutomową narrację.
Reese nie miała łatwego dzieciństwa i młodości. W wieku nastoletnim musiała opuścić rodzinny dom, co w sumie było jej na rękę. Od tego czasu zajmowała się sprzątaniem domów, by w jakiś sposób zarobić na swoje utrzymanie. Jednym z miejsc, które sprzątała, był dom Nan. Na szczęście, bohaterki nie było w domu, jednak spał w nim Mase, który zakochał się w Reese niemalże od pierwszego wejrzenia. Był tylko pewien problem - dziewczyna nie chciała mieć z mężczyznami nic wspólnego.
Książkę czytało mi się bardzo przyjemnie i przede wszystkim szybko. Z książkami tej autorki mam tak, że zazwyczaj muszę przeczytać je na raz, gdyż jestem bardzo ciekawa zakończenia. Tak też było i tym razem. Wiedziałam, że nie będę mogła się od niej oderwać. Nieco zawiodło mnie zakończenie. Czułam się jak bym miała deja vu, bowiem bardzo podobny motyw pojawił się już w przypadku historii Delli. Niemniej, jestem bardzo ciekawa jak rozwinie się ta sytuacja.
Mase i Reese to taka para, która rzekomo nigdy nie powinna się spotkać, już o byciu razem nie byłoby pewnie w rzeczywistym świecie mowy. Nie ma tutaj za wiele scen seksu, nie ma też za dużo ckliwości. Historia została tak skonstruowana, że czyta się ją szybko i bez zbędnego rozrzewnienia.
,,Jeszcze się spotkamy" to pierwszy tom serii o Masie i Reese, który niesamowicie wciąga. Dobrze czytać go mając już na koncie przeczytane poprzednie tomy, gdyż wtedy więcej faktów będzie dla Was bardziej zrozumiała.
Moja ocena: 5/6
Za pożyczenie książki dziękuję Patrycji.
Dobrze, że przyjemnie się czyta. To najważniejsze.
OdpowiedzUsuńSeria mi jeszcze nieznana.
OdpowiedzUsuńLubię twórczość tej autorki, więc na pewno sięgnę po powyższą pozycję.
OdpowiedzUsuńJak wiesz ten tom spodobał mi się trochę mniej niż poprzedni, wciąż jednak jest lekki i naprawdę wciąga :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.