Gra planszowa pn. Przygody małego mamutka kupiłam w Rosji za jakieś 6 złotych. Pozornie nie jest to nic nadzwyczajnego, a jednak można się wzruszyć.
W pudełku są tylko pionki i kostka oraz plansza. Zasady gry są opisane na odwrocie pudełka. Grę rozpoczyna osoba, która wyrzuci największą liczbę oczek przed rozpoczęciem gry. Chodzi o to, by jak najszybciej dojść do mety. W grze przesuwamy się o tyle pól, ile pokazuje nam kostka. Gdy staniemy na polu z zieloną strzałką przesuwamy się o tyle pól, ile nam pokazuje jej grot. Gdy na czerwoną - cofamy się. Żółte pole oznacza, że opuszczamy jedną kolejkę.
Gra jest wykonana na lekkiej dykcie, jest lekka, zajmuje mało miejsca, ale wiadomo, że jest mniej trwała, niż gry wykonywane w Polsce. Cała "opowieść" rozpoczyna się od tego, że mały mamutek budzi się bez mamy i chce ją odnaleźć. Po drodze spotyka hipopotama, który pyta go, co on za jeden. Następnie małpka śmieje się z jego śmiesznego wyglądu. Na końcu słonica postanawia przygarnąć go jako swoje dziecko. Nie zwraca uwagi na to, że jest małym mamutkiem, a nie słoniątkiem,
Gra ma na celu nauczenie dzieci liczyć, jednak myślę, że jej drugim, o wiele ważniejszym, celem jest pokazanie, że nie liczy się to, jak wyglądamy. Mama słonica pokazuje, że można zaakceptować każdego, wystarczy tylko odrobina dobrej woli.
Moja ocena: 5/6
Gra bierze udział w wyzwaniu
Bawi i uczy - najlepsze połączenie :)
OdpowiedzUsuńEdukacyjna i niosąca przesłanie. Super!
OdpowiedzUsuńO! Jaka fajna gra :)
OdpowiedzUsuńCudowna grafika, dla dzieci idealna ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.