Na początek tradycyjnie wpisy z poprzedniego tygodnia, a następnie obiecana relacja z wycieczki: ,,Rewizja" Remigiusz Mróz, podsumowanie marca, wystawa figur woskowych w Krakowie, nie śpij w jednym miejscu, Zamek królewski w Krakowie, sistersowe polecajki #39, niezbędnik obozowicza.
No to zaczynamy naszą wycieczkę. Pobudka o 4, nie chce się wstawać, ale ogarniamy się, idziemy na dworzec. Podjeżdżamy do Poznania, gdzie czekamy na przesiadkę do Krzyża, znów przesiadka i jesteśmy już w Gorzowie :) Na początek spacerując nieopodal bulwaru udajemy się do Spichlerza - jednego z oddziałów muzeum im. Jana Dekerta w Gorzowie Wielkopolskim. Na miejscu zastajemy cztery piętra wystaw - w tym dwa obrazów. Następnie idziemy w kierunku Galerii, by sprawdzić, czy aby na pewno w dzień przed premierą nie zapodziała się tam czasem ,,Rewizja" Remigiusza Mroza. Na moje nieszczęście, nie ma. Raźnym krokiem zmierzamy więc dalej, by bliżej przyjrzeć się bulwarowi. Przypomina bardzo ten w Toruniu, co możecie zobaczyć na poniższych zdjęciach. Po zapoznaniu się z bulwarem ruszamy w dalszą drogę, po drodze mijając śliczne murale na budynkach. Docieramy do Zespołu willowo-tarasowego, czyli drugiego oddziału gorzowskiego muzeum. Tam zwiedzamy wille wraz z ogrodami, w których udaje nam się wypatrzeć nawet wiewiórkę! Spacerujemy w inną stronę i trafiamy do Parku Wiosny Ludów, gdzie znajduje się wiele pomników, ale także śliczny stawek. W drodze powrotnej trafiamy na rynek i dzięki podpowiedzi Gosi widzimy studnię czarownic. Stamtąd niemal że prosto udajemy się do restauracji włoskiej Bella Toscana, a następnie na dworzec.
We wtorek wieczorem po drodze docieramy do Szczecina, mając po drodze przesiadkę w Kostrzynie.
Spałyśmy w Nohotel, gdyby to kogoś interesowało (110 zł za noc za dwuosobowy pokój, osobiście więcej bym nie zapłaciła, a ceny w sezonie są prawie jeszcze raz takie). Następnie udajemy się do Ogrodu Botanicznego, który okazuje się po prostu większym parkiem. Nic specjalnego, szczerze mówiąc. Dowiadujemy się, że kawałek dalej jest ogródek różany. Niestety, teraz wyglądał dość przeciętnie, ale gdy zakwitną róże na pewno jest tam cudnie. Kawałek dalej jest Park im. Kasprowicza z cudnym jeziorem i kaczuszkami. Stamtąd podjeżdżamy tramwajem do Muzeum Techniki i Komunikacji, gdzie spędzamy trochę czasu. Stamtąd udajemy się do galerii, by kupić ,,Rewizję". Po drodze wyskakujemy zrobić zdjęcie bramy portowej, jedziemy dalej na Wały Chrobrego. Całkiem ładne miejsce, aczkolwiek nie zachwyciło nas w pełni. Tuż obok znajduje się Muzeum Morskie, warto się tam wybrać. Dalej wracamy tam, skąd przyjechałyśmy, czyli na Bulwar Piastowski - cudny. Korzystając z okazji, fotografujemy Basztę siedmiu płaszczy i udajemy się do muzeum w zamku, które niestety nie było do zwiedzania w całości. Rezygnujemy z tej atrakcji i idziemy do Restauracji Zamkowej, gdzie jemy pyszne desery. To już prawie koniec atrakcji. Idziemy do restauracji Wół i krowa na burgera, a stamtąd do Muzeum Historii Szczecina, które znajduje się w Ratuszu. Zmęczone i padnięte wracamy do Nohotel. Ale to jeszcze nie koniec dnia - czytam dalej ,,Rewizję" i oglądam seriale.
Czwartek - dzień trzeci i zarazem ostatni to Koszalin. Tego dnia znów nie dane było nam pospać. Pobudka o 4.30. i ruszamy. Na miejscu jesteśmy już przed 9. Na początek udajemy się do lokalu, by dokończyć ,,Rewizję". Jest strasznie zimno, a dodatkowo wiem, że spokojnie zdążymy wszystko zwiedzić. Około 11 idziemy na rynek, a stamtąd do Parku im. Książąt Pomorskich, gdzie jest po prostu pięknie. Po drodze widzimy fragment murów miejskich. Wracamy się do Muzeum - Pałacu Młynarza i Skansenu kultury jamneńskiej. Do zwiedzania jest wiele sal i trzy oddzielne budynki. Ulgowy bilet kosztuje na wszystko 8 złotych, a normalny chyba 10. Zwiedzanie zajmuje nam dobrą godzinę. Stamtąd idziemy do Domku Kata, w którym, co prawda nie ma żadnej wystawy, ale miła pani pozwala nam zrobić zdjęcie. Następnie udajemy się na deser do Park Caffe, tuż obok znajduje się cerkiew, niestety była zamknięta. Przed nami jeszcze sporo czasu do odjazdu, więc idziemy wypić herbatę. Z Koszalinem żegnamy się o 16.30., w domu jesteśmy przed 23. To była długa i bardzo męcząca podróż pociągiem Regio, ale na szczęście widoki zrekompensowały te niewygodę.
Rewelacyjne zdjęcia . Wycieczka warta wcześniejszej pobudki :)
OdpowiedzUsuńWycieczka wycieczką, przygoda przygodą ale pobudka o 4 rano? :D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Wam tych niesamowitych wspomnień...
OdpowiedzUsuńSporo się działo jak widać. Ile cudownych zdjęć :)
OdpowiedzUsuńWygląda na ciekawe miejsce :). Nawet nie pamiętam, czy tam byłam, ale jestem okropna z nazwami miejscowości. Sobie sprawdzę potem :).
OdpowiedzUsuńSuper, wycieczka na pewno była świetna :)
OdpowiedzUsuń