Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2014
Format : Książka
Format : Książka
Liczba stron: 400
Półka: posiadam
Do kupienia: Gandalf
,,Kroniki czerwonej pustyni" to debiut literacki Moiry Young. Czytając różne wpisy o tej trylogii na blogach miałam w stosunku do niej mieszane uczucia. Gdy nadarzyła się okazyjna oferta kupna postanowiłam ulec i sprawdzić, jakie wywrze na mnie wrażenie.
Saba i Lugh to bliźnięta urodzone w noc zimowego przesilenia. Taka data narodzin to naprawdę wyjątkowy dzień. Nic nie zapowiadało tragedii, która miała nadejść. Rodzeństwo wraz z młodszą siostrą Emmi i ojcem wiedli w miarę spokojne, choć ubogie życie. Było tak jednak do czasu, aż pewnego dnia pod ich domem nie zjawiło się kilku jeźdźców, którzy porwali Lugh...
Książka spodobała mi się niemal od samego początku. Dość szybko wciągnęłam się w fabułę, jednak strasznie irytowała mnie jedna bohaterka - Emmi. Zdaję sobie sprawę z tego, że miała dopiero 9 lat i też martwiła się o brata, ale nic nie poradzę na to, że jej nie polubiłam. Zawsze musiała mieć swoje zdanie, sprzeciwiać się Sabie i nieważne o co ją poprosiła zazwyczaj było wykonywane na przekór. Tak naprawdę przez jej zachowanie reszta osób miała dodatkowe problemy.
Styl pisarki jest nieskomplikowany. Powieść początkowo czyta się dość wolno, jednak z czasem tempo przyśpiesza. Wyjątek w tej książce stanowią dialogi, które są pisane od nowej linii bez użycia myślnika. Szybko jednak można się zorientować kiedy mamy do czynienia z rozmową, a kiedy z narratorem. Mi taki sposób akcentowania dialogów nie przeszkadzał i szybko się do niego przyzwyczaiłam.
Publikacja momentami przypominała mi ,,Łupieżców niebios" Brandona Mulla, choć raczej w początkowej fazie fantastycznej. Tamtą pozycję akurat polubiłam, więc jeśli macie takie same odczucia jest to dodatkowy atut by sięgnąć po pierwszy tom trylogii. Miałam ochotę na dobrą fantastykę i właśnie coś takiego otrzymałam. No może z irytującą Emmi.
,,Kroniki czerwonej pustyni. Krwawy szlak" to książka bardzo dobra, jak na debiut. Ciekawa fabuła, dość dobrze nakreśleni bohaterowie, otwarte zakończenie. To wszystko sprawia, że gdy znajdę czas sięgnę po kolejne dwa tomy autorstwa Moiry Young. Myślę, że się nie zawiodę.
Moja ocena: 5/6
,,Kroniki czerwonej pustyni" to debiut literacki Moiry Young. Czytając różne wpisy o tej trylogii na blogach miałam w stosunku do niej mieszane uczucia. Gdy nadarzyła się okazyjna oferta kupna postanowiłam ulec i sprawdzić, jakie wywrze na mnie wrażenie.
Saba i Lugh to bliźnięta urodzone w noc zimowego przesilenia. Taka data narodzin to naprawdę wyjątkowy dzień. Nic nie zapowiadało tragedii, która miała nadejść. Rodzeństwo wraz z młodszą siostrą Emmi i ojcem wiedli w miarę spokojne, choć ubogie życie. Było tak jednak do czasu, aż pewnego dnia pod ich domem nie zjawiło się kilku jeźdźców, którzy porwali Lugh...
Książka spodobała mi się niemal od samego początku. Dość szybko wciągnęłam się w fabułę, jednak strasznie irytowała mnie jedna bohaterka - Emmi. Zdaję sobie sprawę z tego, że miała dopiero 9 lat i też martwiła się o brata, ale nic nie poradzę na to, że jej nie polubiłam. Zawsze musiała mieć swoje zdanie, sprzeciwiać się Sabie i nieważne o co ją poprosiła zazwyczaj było wykonywane na przekór. Tak naprawdę przez jej zachowanie reszta osób miała dodatkowe problemy.
Styl pisarki jest nieskomplikowany. Powieść początkowo czyta się dość wolno, jednak z czasem tempo przyśpiesza. Wyjątek w tej książce stanowią dialogi, które są pisane od nowej linii bez użycia myślnika. Szybko jednak można się zorientować kiedy mamy do czynienia z rozmową, a kiedy z narratorem. Mi taki sposób akcentowania dialogów nie przeszkadzał i szybko się do niego przyzwyczaiłam.
Publikacja momentami przypominała mi ,,Łupieżców niebios" Brandona Mulla, choć raczej w początkowej fazie fantastycznej. Tamtą pozycję akurat polubiłam, więc jeśli macie takie same odczucia jest to dodatkowy atut by sięgnąć po pierwszy tom trylogii. Miałam ochotę na dobrą fantastykę i właśnie coś takiego otrzymałam. No może z irytującą Emmi.
,,Kroniki czerwonej pustyni. Krwawy szlak" to książka bardzo dobra, jak na debiut. Ciekawa fabuła, dość dobrze nakreśleni bohaterowie, otwarte zakończenie. To wszystko sprawia, że gdy znajdę czas sięgnę po kolejne dwa tomy autorstwa Moiry Young. Myślę, że się nie zawiodę.
Moja ocena: 5/6
Jakoś nie mam przekonania do tej książki, ale zastanowię się jeszcze. Nie mniej cieszę się, że Tobie przypadła do gustu.
OdpowiedzUsuńmartyna co sie dzieje nie moge wejsc na sisters bo pisze ze strona jest atakowana i niebespieczna
OdpowiedzUsuńU nas też jest tak napisane. Niedługo powinno być ok.
UsuńCzytając recenzję, nie poczułem chęci zaznajomienia się z tą lekturą. Jednak będe o niej pamiętał. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOjej masz cudownego bloga , pozazdrościć . Może w przyszłości Ci dorównam . Bardzo miło wraca się do takich blogów :) .Zapraszam na mojego bloga <3 Może wspólna obserwacja ? Co Ty na to ? :3
OdpowiedzUsuńhttp://patrycjabunt.blogspot.com/
Dostałam kiedyś tę powieść w prezencie - muszę w końcu dla niej znaleźć chwilę. Zwłaszcza, że kolejne tomy już dostępne ;)
OdpowiedzUsuńZamówiłam całą trylogię, mam nadzieję, że się nie rozczaruję. Chociaż sceptycznie podchodzę do formy bez dialogów ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
Dobre debiuty zawsze sobie zapisuję na swoją listę planowanych lektury. Ta książka tam trafia.
OdpowiedzUsuńMiałam w planach tę książkę, ale niestety obecnie mam ograniczoną ilość czasu i bardzo starannie dobieram sobie lektury. Ta niestety się w nich nie znajdzie. :)
OdpowiedzUsuń