Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 1997
Format : Książka
Liczba stron: 24
Półka: posiadam
Do kupienia: -
Disney to autor wielu książek i animowanych ekranizacji skierowanych do najmłodszych dzieci. Korzystając z okazji, postanowiłam zapoznać się z ,,Herkulesem", wydanym w 1997 roku.
Herkules urodził się jako boskie dziecko. Jego rodzice, Zeus i Hera, bardzo cieszyli się z jego narodzin. Hades natomiast nie był z nich rady i czekał tylko na sprzyjającą okazję, by pozbyć się ich potomka. Zawał sobie sprawę z tego, że gdy Herkules będzie na Ziemi łatwiej pokona resztę przeciwników.
W książeczce spodobały mi się ilustracje, które są dość kolorowe i ładne, jak na ówczesne czasy. Treść nie do końca mnie przekonuje, aczkolwiek może to tylko ta wersja trochę mnie nie zadowala. Treści nie ma tutaj zbyt dużo, jest zazwyczaj umieszczana na górze lub dole danej kartki. Całość czyta się kilka minut i jest to miły przerywnik w ciągu dnia.
,,Herkules" to książeczka, która może znaleźć swoich zwolenników. Ja jakoś nie należę do jej wielbicieli, aczkolwiek nie uważam tych kilku minut lektury za zmarnowane. W przyszłości zapewne zapoznam się z bardziej rozbudowaną książkową wersją na temat tego siłacza.
Moja ocena: 4/6

Disney to autor wielu książek i animowanych ekranizacji skierowanych do najmłodszych dzieci. Korzystając z okazji, postanowiłam zapoznać się z ,,Herkulesem", wydanym w 1997 roku.
Herkules urodził się jako boskie dziecko. Jego rodzice, Zeus i Hera, bardzo cieszyli się z jego narodzin. Hades natomiast nie był z nich rady i czekał tylko na sprzyjającą okazję, by pozbyć się ich potomka. Zawał sobie sprawę z tego, że gdy Herkules będzie na Ziemi łatwiej pokona resztę przeciwników.
W książeczce spodobały mi się ilustracje, które są dość kolorowe i ładne, jak na ówczesne czasy. Treść nie do końca mnie przekonuje, aczkolwiek może to tylko ta wersja trochę mnie nie zadowala. Treści nie ma tutaj zbyt dużo, jest zazwyczaj umieszczana na górze lub dole danej kartki. Całość czyta się kilka minut i jest to miły przerywnik w ciągu dnia.
,,Herkules" to książeczka, która może znaleźć swoich zwolenników. Ja jakoś nie należę do jej wielbicieli, aczkolwiek nie uważam tych kilku minut lektury za zmarnowane. W przyszłości zapewne zapoznam się z bardziej rozbudowaną książkową wersją na temat tego siłacza.
Moja ocena: 4/6
Pamiętam, że bardzo lubiłam tę baśń...
OdpowiedzUsuńMoja najulubieńsza bajka :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę! Mam! Chociaż nie. Nie tą, z tego co widzę. Też od Egmontu, ale taką grubszą. Uwielbiałam ją. Ciągle rysowałam wzorując się na tych ilustracjach. Rysowałam Meg i Pegaza. Uwielbiałam ^^
OdpowiedzUsuńMam sentyment do tej bajki :>
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tę bajkę. Mam do niej sentyment :)
OdpowiedzUsuńZ filmu najbardziej lubiłam muzy z początku, Meg, czy jak jej tam było i Hadesa. Przede wszystkim jego :D.
OdpowiedzUsuńUwielbiam mit, ale bajka Dysneya też mnie przekonuje, świetna i zabawna dla całej rodziny. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Może chłopcom ten tytuł bardziej przypadnie do gustu niż dziewczynkom?
OdpowiedzUsuńChoć po powyższych komentarzach widzę, że jednak u dziewczyn też miał zwolenniczki :)