Liczba komentarzy pod notką nie jest dla mnie aż taka ważna, jednak nie ukrywam, że miło jest zobaczyć, co ktoś myśli o czytanej przeze mnie książce, czy temacie, który poruszyłam. Bardzo miło robi się na myśl, że ktoś do mnie wszedł i zostawił po sobie ślad. Nie jest to jednak dla mnie jedynym sensem blogowania.
Ja osobiście nie wchodzę do każdego, korzystam z listy obserwatorów, którą mam ustawioną już od dawna. sprawdzam ją, co kilka dni i zazwyczaj staram się zostawić po sobie ślad. Nie uważam tego jednak za mój nadrzędny obowiązek. Często dzieje się też tak, że, gdy zaczynam komentować Internet mi się zacina i muszę zaczynać ten proces od początku.
Nie wyobrażam sobie jednak sytuacji, w której odwiedzam tylko te blogi, które zostawiły u mnie komentarz. Wszak nie czytamy bloga kogoś dla wielbiącego nas komentarza, ale dla przyjemności, czy chęci dowiedzenia się czegoś nowego o autorze, książce, czy poruszanym przez niego temacie, prawda? :)
Wiesz jak Cię teraz lubię za poruszony temat? :)
OdpowiedzUsuńJuż dawno zauważyłam tę prawidłowość, że po za tymi czołowymi blogami cała reszta ma z tym problem.
Przykładowo ja czytam czyjegoś bloga i zawsze zostawię po sobie ślad i ten ktoś robi to samo - nie powiem to jest miłe. Ale kiedy zdarzają się dni, kiedy człowiek jest zabiegany i nie ma czasu czytać i komentować danych blogów oni również jakby znikają z naszej witryny. To jest idiotyczne, bo większość blogów funkcjonuje na zamiany. Kiedy ktoś pozostawi komentarz zawsze liczy na to samo.
To wcześniej mnie nie lubiłaś :D A na serio to ja odnotowuję też odwiedziny nawet, jak do nikogo nie wchodzę i wtedy widać, kto jest prawdziwym czytelnikiem ;)
UsuńOj lubiłam, lubiłam. :)
UsuńPo prostu uważam, że poruszyłaś ważny temat o którym na co dzień się milczy.
Może też kiedyś zrobię taki test. ;)
Ja się nie boję poruszania tematów ważnych dla mnie tylko dlatego, że są kontrowrsyjne ;)
UsuńJa też mam swoją stałą listę blogów na które codziennie zaglądam, nawet, jak nie ma nowego posta. To po prostu kwestia przyzwyczajenia i nic na to nie poradzę, że nie lubię wychodzić od kogoś po angielsku- muszę zostawić jakiś komentarz ;-)
OdpowiedzUsuńTak, jak teraz ;-)
Pozdrawiam!!!
Właśnie zauważyłam, że mnie odwiedzasz ;) Ja Ciebie też, ale nie na zasadzie komentarz za komentarz ;)
UsuńJakoś tak lubię do ciebie zaglądać i chociaż nie zawsze dana książka wpasuje się w mój gust, to mimo wszystko czuje się w obowiązku ,,skrobnąć'' na ten temat coś w kilku słowach. I też nie chodzi mi o zasadę komentarz za komentarz. Na niektóre blogi wchodzę i komentuje chociaż wiem, że one nie mają w zwyczaju rewanżować się tym samym, ale przecież nie o to chodzi :-)
UsuńJa też lubię jakoś do Ciebie wchodzić już od początku ;)
UsuńDzisiaj zauważyłam na swoim fanpagu, jak ktoś użalał się nad tym, że ma coraz mniej komentarzy pod recenzjami :))
OdpowiedzUsuńhihi
PS. Bardzo lubię Twoje przemyślenia i dyskusje- czasami aż ręce świerzbią żeby się tu odezwać :)
Zauważyłam, że cieszą się one największą popularnością ;) Też widziałam, każdy pisze, co lubi ;)
UsuńTrafiłam na Twoj blog wczoraj.Dzis tez tu zaglądam w poszukiwaniu ciekawej recenzji.
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale nie nadążam co dzień nowej dodawać ;)
UsuńCiekawy i niebezpieczny temat poruszyłaś :) Nie jest trochę tak, że jeśli ktoś nas odwiedza to niejako czujemy się zobligowani, by też tę osobę odwiedzać i zostawiać komentarz - chyba tak :) Wiadomo są sytuacje, że nie mam czasu lub siły by coś sensownego napisać (nie lubię zostawiać komentarzy typu - przeczytam/nie przeczytam/nie dla mnie itd.), ale na swoich "ulubionych" blogach zawsze staram się pozostawić jakiś ślad.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Moim zdaniem temat, jak temat ;) Jeszcze mam inne w zanadrzu.
UsuńMi nie przeszkadza komentarz w stylu przeczytam/nie przeczytam, bo sama takie piszę, jak nie mam za bardzo czasu.
U mnie też raczej nikt nie komentuje. Ale z doświadczenia wiem, że nawet, jak u kogoś komentuję, to nie jest powiedziane, że on mi odpowie. Więc ja prowadzę bloga dla siebie. Chociaż nie powiem, byłoby miło, gdyby ktoś odpowiedział na pytanie zadane w poście.
OdpowiedzUsuńSzczególnie ciężko znaleźć mi teraz fanów, którzy oglądaliby moje video-recenzje. W Ameryce jest tego pełno, ale w Polsce to mało popularny wynalazek i nikomu nie chcę się oglądać 10 minutowego gadania na temat książki.
Wchodzę i komentuję to, co mi się podoba i jestem w stanie powiedzieć cokolwiek na dany temat.
A komentarze dostaję tylko od hejtersów...
W sumie tak, ja wolę przeczytać, niż obejrzeć :) Ale na kilku blogach spotkałam się z video recenzjami.
UsuńWydaje mi się że jeżeli ktoś zostawi u Nas komentarz, to jest o wiele prościej/szybciej by znaleźc się u niego na blogu, niż później szukac danego wpisu które nam się wyświetlają.... mimo wszystko nawet trochę, hm. 'nudne' robi się komentowanie u innych po jakimś czasie gdzie ten 'ktoś' do Ciebie nie zajrzy ani razu..
OdpowiedzUsuńPopieram. Co z tego, że wchodzę do ludzi, komentuję, a ona odzewu nie zostawia
UsuńTak, ja nie twierdzę, że do wszystkich wchodzę, ale można się o to upomnieć :D
UsuńDokładnie :)
OdpowiedzUsuńTo się cieszę, że się zgadzamy :)
UsuńFajnie ;)
OdpowiedzUsuńMnie jest cholernie przykro, gdy siedzę godzinami nad daną recenzją, a pod spodem jest praktycznie znikomy odzew od czytelników, albo same zdawkowe ,,fajne", ,,O, jakie ciekawe".
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że im bardziej się staram, wymyślam, opracowuje tekst, tym mniejszym zainteresowaniem się on cieszy.
A komentarze, no cóż, niektóre świadczą o tym, że ktoś w ogóle danego posta nie przeczytał...
Lubię komentować takie wpisy, które poruszają kwestie, z zakresu których mam jakąś wiedzę. Ciężko jest mi się odnieść do skomplikowanych spraw, albo lakonicznych recenzji książek, z których praktycznie niczego się nie dowiedziałam. Nie komentuję również wtedy, gdy nie mam nic ciekawego do powiedzenia, albo najzwyczajniej w świecie nie mam siły i czasu.
W sumie też racja. Ja też zauważyłam, że jak poruszę jakiś temat moim zdaniem mało ciekawy to jest największe zainteresowanie, a odnośnie treści komentarzy to ja też się nie rozpisuję pomimo przeczytania postu.
UsuńZgadzam się ;) Odwiedzam blogi nie tylko komentujących, ale również mam stałe, które są w moim pasku, niekiedy nawet bez obustronnej, ze tak to ujmę przyjaźni, gdyż tylko ja np. komentuję danej osoby wpisy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
To ja też mam sporo takich, ale jak bloga kogoś lubię to nie dlatego, że do mnie wchodzi, ale za treść, jaką przekazuje.
UsuńJeżeli ktoś proponuje taki "uklad" nawet nie akceptuję komentarza. Koniec. :)
OdpowiedzUsuńJa tam nie mam co akceptować, bo mam automatycznie ;)
UsuńJeśli mam być szczera, to w moim przypadku jest tak, że np. Twój blog lubię czytać i czytam wszystkie Twoje wpisy. Ale nie raz robię to w telefonie, gdzie z komentowaniem nawet nie mam co próbować, bo nie wyjdzie (próbowałam :) ). Kiedy jestem przy komputerze - chętnie komentuję. Nie oczekuję, że druga strona zrobi to samo. Bo to nie na tym ma polegać. Czytam blogi, bo lubię. Bo chcę znać opinie innych. Bo sama jestem ciekawa.
OdpowiedzUsuńTo bardzo się cieszę, nawet nie wiedziałam ;)
UsuńJa staram się zawsze odwiedzić tych, którzy zostawiają mi komentarze, ale oczywiście nie tylko ;)
OdpowiedzUsuńWiadomo, ja też ;)
UsuńZnam to uczucie, ak pewnie każdy z nas. Wyrażanie swoich opini przez czytelników w komentarzach to w jakiś sposób docenienie tego co robimy. Ja także mam liste swoich ulubionych blogów i wchodzę na nie bezwzględu na to czy dana osoba skomentowała mojego bloga. Jednak staram się wchodzić na blog każdego blogera, który komentuje mój post. Myśle, że tak jest fair.
OdpowiedzUsuńNo jest, ale nie zawsze się ma czas wszystkich obskoczyć :)
Usuń