Wydawca: Znak
Data wydania: 2014
Format : Książka
Liczba stron: 338
Półka: posiadam
Do kupienia: Gandalf
Państwo Darling mieli trójkę dzieci - Wendy, Michaela i Johna. Jednak w ich życiu działo się coś niezwykłego - czasem w ich pokoju znajdował się cień. Pewnego dnia, gdy rodzice wyszli na spotkanie do znajomych, a Nana, ich psia niańka, przebywała na dworze w budzie, w ich pokoju pojawił się Piotruś Pan, który chciał zabrać ich do Nibylandii...
Osobiście pamiętam Piotrusia Pana z jakiejś bajki, czy gry komputerowej, dokładnie nie pamiętam, gdzie sobie latał wraz ze swoimi przyjaciółmi i wróżką, Cynowym Dzwoneczkiem. Czegoś takiego więc spodziewałam się po tej klasycznej książce, z którą postanowiłam się zapoznać. Niestety, ale otrzymałam opowieść, w której Piotruś Pan zabija różnych ludzi, a dodatkowo jeszcze jest z tego dumny. Co jakiś czas toczy się walka, w której giną kolejni ludzie, a reszta patrzy na to z podziwem i odważnie walczy. Niestety, ale nie tego się spodziewałam.
Sądzę, że teraz w świecie jest już dosyć przemocy, nie musi być jej więc dodatkowo w takim stopniu w książkach. Zdaję sobie sprawę z tego, że książka została napisana już jakieś 100 lat temu i wciąż jest wydawana w nowych odsłonach, jednak mi ta jej brutalność do końca nie przypasowała. Podobała mi się jednak opiekuńczość Wendy w stosunku do innych bohaterów, kompanów Piotrusia Pana. Traktowali ją, jak matkę, której nigdy nie mieli. Ten wątek akurat bardzo przypadł mi do gustu.
Być może z tego powodu, że trochę inaczej wyobrażałam sobie tę powieść to się zawiodłam. Niemniej, uważam jednak, że ,,Piotruś Pan i Wendy" to klasyczna opowieść, z którą mogą zapoznać się już starsze dzieci oraz dorośli. Czyta się ją szybko, a styl autora jest prosty. Dodatkowo treść urozmaicają ilustracje. Jest to tak naprawdę lektura na dwa wieczory, na powrót do czasów dzieciństwa, który może czasem różnić się od tego, który sobie wyobrażaliśmy.
Moja ocena: 4,5/6
Książka została przeczytana w ramach wyzwania
Tym razem spasuje, bo już mam kilka innych bajeczek na oku.
OdpowiedzUsuńJakie?
UsuńPiotruś Pan to zabijaka? :( bez sensu.. chociaż i tak bym chciała przeczytać, bo klasyk..
OdpowiedzUsuńTeż sobie inaczej tę książkę wyobrażałam.
UsuńJa też sobie inaczej wyobrażałam tę książkę... Chyba nie chcę sobie psuć mojego wyobrażenia o niej.
UsuńJa już sobie trochę popsułam.
Usuńdziwna koncepcja na bajkę:) Ps zapraszam do mnie na recenzję motywującej książki pt" Bądź boska" Ps.zaobserwowałam Cię, będzie mi miło jeśli zrobisz to samo jeśli mój blog "wpadnie Ci w oko" :):*
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńMuszę przyznać, że jestem zaciekawiona tą książką. Jest ona inna, odbiega od schematu. Chciałabym zobaczyć, jak ona wyszła autorowi. Nigdy nie lubiłam Piotrusia Pana. Naprawdę chciałabym go zobaczyć w nowej odsłonie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
wswieciewyobraznielfik.blogspot.com
W takim razie może Ci się spodobać, skoro chcesz ujrzeć Piotrusia Pana w innym świetle.
UsuńTo prawie kryminał w dziecięcym wydaniu - chyba jednak podziękuję :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam Cie na konkurs na moim blogu :)
Zaraz spojrzę.
UsuńKiedyś w bajkach było więcej przemocy. Ostatnio czytaliśmy Królową Śniegu, też się nie spodziewałam, że jest taka brutalna.
OdpowiedzUsuńZnaczy Królowa Śniegu mi akurat nie przeszkadza, ale to wydanie Piotrusia Pana już trochę tak.
UsuńWolę oglądać wersję bajkową tej historii. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja po przeczytaniu też wolę oglądać.
Usuń*szkocki
OdpowiedzUsuńNo tak, dziękuję, myślałam, że napisałam szkocki.
UsuńYyyyyyyy też miałam podobne wyobrażenie o Piotrusiu Panu jak Ty!
OdpowiedzUsuńJeśli jednak jest on tak negatywną i brutalną postacią to nie widzę sensu jej poszukiwania.
Nawet jeśli to klasyk, to ja sobie odpuszczę.
Niestety, ale zawiodłam się na tej książce.
Usuń